"Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej."


Ryszard kapuściński


sobota, 15 października 2011











Francja. W poszukiwaniu zaginionego języka w gębie.




Paryż, lipiec 2011


Przede wszystkim to muszę powiedzieć, że nic nie było tak, jak myślałam, że będzie. Że tylko niepewność pewna. Zaskakiwało wszystko, począwszy od cyrku na kółkach, zwanym z Sindbadem (do którego zaraz wrócę), po niewyobrażalny ogrom Paryża. Jednak największą niespodzianką był dla mnie ten wszechogarniający stres. Żeby szybko znaleźć pracę, dogadać się i wyjechać do rodziny. Każdy dzień zwłoki to kolejne 10 euro w plecy za nocleg we foyer siostry zakonnej Miriam.






































Jak sobie teraz pomyślę o tym całym przedsięwzięciu, to przechodzą mnie ciarki. Pojechałam do pracy 
w ciemno, z kilkoma eurami w kieszeni i bez możliwości powrotu bez zarobienia kolejnych. Na cztery tygodnie oddałam kontrolę nad moim życiem w ręce obcych ludzi (obcych dzieci!) w obcym kraju. To cud,że nie trafiłam na sutenerów albo psychopatów, a pod tym względem bywało różnie, o czym na pewno jeszcze opowiem.

Revenons aux nos moutons. Mowa teraz będzie o autokarowym gigancie z Opola. Mimo, że kupiłyśmy z koleżanką bilety na miejsca obok siebie, w dzień wyjazdu okazało się, że jedziemy dwoma różnymi autokarami. Pikanterii doda fakt, że ja wyjeżdżałam z Legnicy, Kamila z Lubina (ok 20 km od Legnicy). Rodzice Kamili podnieśli raban na całą firmę, ponieważ chcieli, żebym trzymała pieczę nad ich córką w czasie jakże niebezpiecznej podróż. Koniec końców, wymarzone przez nadopiekuńczych rodziców Kamili miejsce uzyskałam uwodząc pilota jej autokaru.

Dzień przed wyjazdem do Normandii, gdzie znalazłam pracę jako opiekunka do dzieci, jeszcze niewiedziałam, że przejdę tam kurs pokory, wytrzymałości i samotności. Język, mój priorytet, zejdzie na drugi, jeśli nie na trzeci plan.









Ale zanim to, Paryż objął mnie swoimi przepastnymi ramionami, ukazując mi jak jest piękny i zepsuty zarazem.

















Wasza W

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz